Modern Palace

nana

- 8 dla dwóch osób. - powiedziala

*Usiadła i wyczekiwała na spotkanie z Lily*

nana

*Wstała*

Lily nie było.

appletree

*Serena czuła że musi coś zjeść, usiadła w pierwszym lepszym stoliku. Kelner zjawił się natychmiast.*
- Specjalność zakładu poproszę - powiedziała mrugając do kelnera.

Monika

*Wtargnęła wściekła do lokalu*
-Coś dobrego... Najlepsze co macie- *powiedziała rzucając torebkę na stół*

chocolate.

*Przyszła tupiąc szpilkami prościutko ze sklepu, w żółtym płaszczu i fioletowej torebce.. Usiadła przy wolnym stoliku.*
-Danie dnia poproszę-*szeroko się uśmiechnęła.*

nana

*Usiadła w końcu pustej sali, ponętnie otworzyła usta, które przetarła czerwoną szminką*

- Lampke Chardonnay - powiedziała, choć tak naprawdę chciała chłonąć wódkę, chciała się zapić i tańczyć boso na sztucznym śniegu ... ale nie wypadało - właściwie to dwie - pomyślała o Lily - ... i coś mocniejszego.

Kelner uważnie przyglądał się jej twarzy

- Proszę bardzo! - powiedział z francuskim akcentem i odszedł od stołu

*Po jej policzkach zaczęły cieknąć łzy, spojrzała na zakaz palenia, wyjęła więc papierosy i delektowała się smakiem tytoniu*

Kelner spojrzał się w jej stronę, z żalem, udawał, że nie widzi papierosa, ani jej łez, udawał, że ON wogole nie istnieje.

suzie

*Szybko wbiegła do restauracji . Spóźniła się . Znowu .*
- O ! Sasha ! Już jestem . Albo raczej dopiero . Musiałam wyjść z Luną .
*Zdyszana powiedziała i liczyła na to , że koleżanka nie czeka długo na nią .*
- To o czym chciałaś porozmawiać ?
*Dodała , udając , że nie wie po co się spotkały .*

nana

- O Johnnym, masz czas?

suzie

- Mam , mam . A coś się stało ?
*Spytała . Wciąż nie mogła dopuścić do siebie informacji , że ona i Johnny to już koniec .*

nana

- Ja wiem, co on Ci zrobil ... - w oczy naplynely jej lzy - planował ten ślub, bo chciał uroić swojej kochance ... żonę, którą rzucił! CHODZILO O PIEPRZONE PAPIERY - wybuchnela Sasha, chodz wcale nie chodzilo o Lil i Johnnego, sprawa byla tu jej matka

*Łyknęła wino*

- Ja naprawdę wiem jak się czujesz, naprawdę ...

suzie

- Tak naprawdę zrobiło mi się trochę lżej . Czułam , że ostatnio między nami nie było dobrze . No ale cóż .. Może wypijmy za to , że już nie muszę więcej patrzeć na tego palanta .
*Obydwie uśmiechnęły się do siebie i stuknęły kieliszkami .*

nana

- Tak. Tylko ja muszę patrzeć na to jak moja mama sciska swoja kochanke ... - mruknela - moze sie zabawimy?

suzie

- Dobry pomysł . Chodźmy do mur.mur . Słyszałam , że robią tam dobre drinki . Może choć na chwilę zapomnimy o naszym nędznym życiu ..

nana

- ok - odpowiedziala