Tylko kolega...

Mileaa

*Weszła do swojego apartamentu i położyła torby z zakupami na podłodze. Zdjęła delikatnie szpilki i na palcach poszła do kuchni. Wyjęła z lodówki zimny jak lód sok pomarańczowy, nalała do wysokiej szklanki i przeszła do większego pokoju. Usiadła wygodnie na kanapie, włączyła radio i wzięła pamiętnik do ręki.
# Byłam dziś w chloe, by odwiedzić mojego wczorajszo poznanego kolegę. Lecz niestety go nie było, zamiast niego stała jakaś tleniona blondyna przy ladzie... Nie wiedziałam co mam zrobić. Wczoraj tak wyleciałam. Znów się spóźniłam. Miałam wczoraj kasting na nowego osobistego ochroniarza, ale nie znajdę już takiego samego jak Jon... Oczywiście wyleciałam wczoraj bez słowa z chloe i mi teraz cholernie głupio. Nie żeby mi zależało na tym wczorajszym przystojniaku. Nie chcę się znów mieszać w związek. Jak ochłonę i paparazzi ochłoną mogę się czymś zająć. Czymś to znaczy mam na oku przystojnego aktora, ale jak go poznam to już będzie coś. Wracając do Zacharego znów paparazzi dziś pisali o tym jak to jestem załamana po rozstaniu z gejem - nawet z nim nie spałam, chodź kochałam... Niech to w końcu ucichnie, bo głowa mnie od tego boli.#
* Po czym zamknęła pamiętnik, wstała i ruszyła w stronę komórki by odczytać sms-a.

Mileaa

*Obudziła się cała potargana w swoim łóżku w wczorajszym ubraniu z imprezy.
# Moja głowa... ałłł... gdzie ja jestem? To mój dom, jak ja tu wtrafiłam?!#
*Spojrzała na zegarek i zobaczyła, że jest po 16. Przeklnęła głośno i trzymając się za głowę wyleciała do łazienki. Wzięła prysznic, zrobiła delikatny makijaż, związała włosy i pobiegła do sypialni.
# Moja głowa, moja głowa... gdzie pamiętnik?#
* I zaczęła w biegu szukać swojego notesu. Znalzła go pod łóżkiem, otworzyła i napisała
# Nie wiem co się stało, nie wiem jak znalazłam się w domu. Ostatnia rzecz jaką pamiętam to klub mur.mur i Rufusa. Mam kaca jak cholera, jest po 16 i... brzuch mi burczy. Lecę coś zjejść#
* Zamknęła pamiętnik, wzięła torebkę, założyła ciemne okulary Diora na oczy i wybiegła z mieszkania.

Mileaa

*Weszła do swojego apartamentu, rzuciła zakupy na kanapę. Włączyła telewizor i podeszła do barku. Otworzyła białe wino, nalała do kieliszka i usiadła w fotelu. Zdjęła buty, spodnie i biżuterię. Rzuciła wszystko na podłogę i chwyciła pamiętnik.
# Przejeżdżałam obok chloe, znowu go nie było... Trudno nie będę mieć już nawet kumpla. Zrobiłam małe zakupy, chyba za małe... ale trudno jestem zmęczona i zdołowana. Przez najbliższe kilka dni nie będę wychodzić z domu... za dużo dołków. Mieszkam w hotelu, w swoim kochanym apartamencie więc mogą mi przynosić żarcie do pokoju, tak samo jak prasę, itp. A alkocholu mi nie zabraknie. A i przejżałam z tuzin magazynów z mieszkaniami, domkami i apartementami, ale nie znalazłam nic idealnego. Co prawda tu jest ekstra, ale chcę coś nowego.#
* Zamknęła notes i dolała sobie wina. Zadzwoniła do recepcji z nudów.
- Dźwonił ktoś do mnie, czy był ktoś do mnie? - spytała
- Nie, panienko. - odpowiedział recepcjonista - podać coś?
- Tak... pizze tą co zwykle - odpowiedziała i się rozłączyła.

Mileaa

*Weszła do apartamntu i poszła prosto do salonu. Położyła gazety na stoliku, a z zakupami poszła do kuchni, gdzie włożyła wszystko do lodówki. Zdjęła buty i włożyła do szafy. Włączyła telewiozor i wzięła pamiętnik do ręki.
# Ojciec nalega, żebym się przeniosła do LA. Jak on może?! Nie mam zamiaru, jest mi tu dobrze. Poza tym, byłam w mur.mur i znów się załamałam. Jest gorzej niż myślałam, wszyscy ze mnie robią alkocholiczkę! Moja opinia strasznie spadła od kiedy ten dupek okazał się gejem. Pytałam się też o Rufusa w mur.mur. Nie było go tam, a barman robił sobie z niego głupie żarty... nie miał za grosz powagi. Chyba to koniec naszej znajomości... Wczoraj na dodatek widziałam... chłopaka mojego byłego chłopaka... Jest barmanem w Angels & Kings... Jak zobaczyłam jego twarz od razu wybiegłam z tamtąd. Muszę o nim zapomnieć! MUSZĘ! Ale jak? #
* Odłożyła pamiętnik i poszła do łazienki.